z cyklu:
poznacie
prawdę,
a
prawda
was
wyzwoli?
otóż to nieprawda..
prawda jako karnawałowy wyłom w strukturze wywracający drobnomieszczańskie wartości świata zastanego na nice - unikać za wszelką cenę!
szerzej: trudne sprawy, sprawy trudne, niełatwe oraz ciężkie, bez tomasza orlicza na lektorstwie wprawdzie, ale przepuszczone przez przekonaniowy pryzmat mojego ulubionego epizodu Dekalogu z biedrzyńską i gajosem
(jak również szereg innych przekonaniowych pryzmatów tego typu, od rezygnującego z "suchego lądu" w finale Wodnego Świata costnera, przez figurę cyphera z Matrixa, po finał Mrocznego Rycerza nolana, a ściśle w myśl zasady "tato, chcę z powrotem do piwnicy" z nie pozostawiającej żadnych złudzeń w tym temacie bajki o pewnym kraju kuma emira kusturicy)
czyli:
zdroworozsądkowa pochwała amoralnego obwieszczania fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu jako wyższa forma konieczności i użyteczności publicznej;
(any objections?)
podtrzymująca fasadę, że środowisko w którym żyjesz jest bardzo przyjaznym miejscem.
no, biorąc pod uwagę tak zwane wsparcie astralne pewnie od razu acz bez fanfar ni hałasu wpłynie na szerokie wody wysokonakładowej platformy strumykowej..