O ile nie mogę zarzucić nic w stronę JR'owi oraz jego projektowi artystycznemu, to mam wrażenie że film momentami za bardzo koloryzuje pewne fakty. Gęba się uśmiecha gdy widzi się jak więźniowie współpracują, albo jak jedzą coś czego od lat nie jedli (pomarańcza), lecz w ogólnym rozrachunku za dużo tu lukrowanych przesłanek w drugiej połowie seansu. Naprawdę chcę wierzyć w dobroć człowieka (jak każdy) i patrząc na choćby Andrew, można dojść do wniosku, że 'hej, to człowiek odmieniony', ale nie kupuję, gdy każdy z osobna osoba, przedstawia się jako ofiara i 'odmieniony człowiek'. Jeden gest człowieka w stronę tej społeczności, zdecydowanie ma swój wpływ... ale na pewno nie do tego stopnia aby przejść rewolucję wewnetrzną całego zakładu karnego, Brak mi w tym gorzkości...