Nie miał po co żyć i gdzie grać. Nie zasłużył na taki los. Musiał ukrywać fakt, że jest gejem. W
tamtych czasach ludzie nie skakali z radości, gdy dowiadywali się o czymś takim.
w 'psychozie' byl genialny, poza tym oblednie przystojny, malo ktory aktor moze rownac sie z
nim w kwesti aktorstwa jak i prezencji.
ten jego usmiech psychopaty...cos niesamowitego.
Na zawsze pozostanie Normanem Batesem. Na pewno zasłużył na wiecej,ale z drugiej strony jest wielu doskonałych aktorów, ktorzy nie mieli nawet tej jednej kultowej roli. On mial to szczęście.
Jak większość z was po raz pierwszy ujrzałem go w filmie "Psychoza" i po prostu oczarował mnie tą rolą. Mimika twarzy, ton głosu... no po prostu urodzony "psychol" :)
Od tamtego czasu nie sądziłem, że mógł zagrać jakąś inną postać w innym filmie niż szaleńca. Nie z tą maską jaką przykleiłem mu po seansie "Psychozy"...
sceny gdy Norman rozmawia z Marion, ona je kolacje i mówi o losie ludzi starszych. Wtedy Norman się pochyla i jego oczy - są już oczami mordercy, nie właściciela pensjonatu. Niesamowita gra! Dosłownie w przeciągu sekundy zmiana całej osobowości i odsłona szaleństwa. A potem znów siada wygodnie w hotelu i prowadzi...
Słyszałem, że on zmarł na AIDS. Gdzie indziej czytałem, że na zapalenie płuc. Biografia na filmwebie nic nie podaje o jego śmierci. Może mi ktos to wytłumaczyć?
Zagrał tam moim zdaniem genialnie, a jego niesamowite spojrzenie z uśmiechem
psychopaty - niesamowicie wiarygodne. Znakomita rola Normana Batesa. Muszę obejrzeć
więcej filmów z jego udziałem.
Według mnie jeden z lepszych aktorów, szkoda, że niedoceniano i nie wykorzystano jego talentu do końca.